mandaryna mandaryna
728
BLOG

Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma

mandaryna mandaryna Polityka Obserwuj notkę 1

Od kilku tygodni pojawiają się w Szczecinie pierwsze sondaże i badania przedwyborcze. Nie wszyscy kandydaci są szczęśliwi z przewidywanych wyników publikowanych badań. Niestety, nie wszyscy z kandydatów w przedwyborczych słupkach widzą to, co chcieliby zobaczyć. Zdarza się nawet, że ich reakcje na wyniki wyborów są – lekko mówiąc – bardzo emocjonalne.

Pierwszy sondaż opublikowały wspólnie Polskie Radio Szczecin i TVP Szczecin.  Przeprowadzony został przez – można powiedzieć dyżurny w Szczecinie – ośrodek badawczy, Wyższą Szkołę Humanistyczną TWP. Zazwyczaj badaniami politologicznymi zajmuje się tam dr Waldemar Urbanik – niejednokrotnie pojawiający się właśnie w szczecińskiej TVP jako komentator czy nawet prowadzący programy okołopublicystyczne (wystarczy wspomnieć z założenia kabaretowy kwartet Tomasza Chacińskiego, Michała Stankiewicza, Krzysztofa Bąka i właśnie rzeczonego). Sondaż Urbanika z połowy lipca wskazywał, że największe szanse na prezydenturę w Szczecinie z poparciem w pierwszej turze na poziomie 24,5 proc. ma Bartek Arłukowicz. Drugie miejsce zajął dzisiejszy Pan na Armii Krajowej Jeden z 14,8 proc. głosów.  MJW musiałaby cieszyć się z 11,2 proc. Dalej w peletonie Anna Nowak (notabene kiedyś rektor, dziś szefująca Instytutowi Socjologii WSH TWP) z PSL, popierany przez PiS Krzysztof Zaremba (w jednej kadencji senator PO, Libertas, dziś niezależny), Jędrzej Wijas z SLD, Tomasz Grodzki, Urszula Pańska i na końcu Arkadiusz Litwiński – cała trójca z PO.

Ale Bartek Arłukowicz wyciął numer. Zdecydował, że nie będzie kandydował na fotel w Armii Krajowej Jeden. Strategicznie doskonałe, ale i jedyne posunięcie. W przeciwnym wypadku, gdy byłby prezydentem Szczecina, Grzegorz Napieralski spokojnie zacząłby marginalizować wznoszącą się ustawicznie gwiazdę lewicy, spychał do zachodniopomorskiego narożnika, uwolnił drugie miejsce na liście do sejmu w wyborach 2011. Zgasiłby Bartka. Ten jednak, wypłynąwszy pod pełnymi wiatru komisji hazardowej żaglami na wody ogólnopolskiej polityki, stał się jedynym przedstawicielem kręgu Aleksandra w pierwszym szeregu SLD. Kalisza nie ma, Olejniczak w Strasbourgu bez szans na Warszawę, Martyniuk odwołany. Co więcej, apetyt Bartka rośnie. Za pięć lata szansa na zmianę warty w Dużym Pałacu, a Arłukowicz – bezdyskusyjnie zwierzę medialne – jednak ma olbrzymią zdolność koalicyjną i integracyjną (było mu to parokrotnie wypominane choćby cztery lata temu przez sztabowców Piechoty, gdy po z kretesem przegranej przez Piechotę pierwszej turze Bartek podejrzewany był o konszachty ze Sławkiem Nitrasem). Arłukowicz jest nowoczesny, jeździ po Polsce, spotyka się z ludźmi – prowadzi dokładnie taką samą kampanię skierowaną na siebie jak Napieralski przed wycięciem Olejniczaka z przewodniczącego SLD. Nic dziwnego, że celuje wyżej i dalej niż Armii Krajowej Jeden. Jednocześnie osierocił szczecińskie eseldowo.

Pojawił się drugi sondaż. Jak grom z jasnego nieba. Przygotowany przez nieznaną szerzej Aleksandrę Kalczyńską. Badanie nie było przygotowane na zlecenie jakiejkolwiek redakcji, dlatego trafiło do każdej z nich. Podobno trafiło również do każdej ze szczecińskich partii politycznych i każdego z ujętych w badaniu kandydatów. Albo neutralność, albo pozory neutralności. Forma nie jest jednak tak istotna, jak treść. I o ile sondaż WSH badał szanse kandydatów, to sondaż Kalczyńskiej sprawdzał również preferencje wyborcze kandydatów w ich partyjnych elektoratach. I tu okazuje się, że w zasadzie wszystkie partie przestrzeliły – kandydatem PO jest Litwiński, a to Krzystek ma największe u zwolenników PO poparcie (co więcej, ponoć 8 na 10 zwolenników PO pozostaje przy Krzystku); kandydatem PiS jest Zaremba, ale największe poparcie u wyborców PiS ma Witt. SLD postawiło na Wijasa, którego poparcie mieści się w błędzie statystycznym, a ponad 80 proc. zwolenników lewicy chciało postawić na Arłukowicza. Jedynym dobrze obstawionym przez partię kandydatem jest Anna Nowak, która zarówno pośród ludowców, jak i ich zwolenników, zdobyła największe poparcie. Ale ona sama poparcie ma śladowe. Sondaż trafił do mediów i partii w czwartek 26 sierpnia i wywołał konsternację.

Podobno najbardziej żywiołowo zareagowała Małgorzata Witt. Jak poseł Rokita, cytuję z pamięci: Nie będę komentowała tych wyników, dopóki się nie dowiem, kto stoi za sondażem. Sondaż swoimi wypowiedziami uwiarygodnił Jędrzej Wijas – brzmiały mniej więcej tak: Cóż, nie jestem zaskoczony. Wiem, że nie jestem powszechnie znany, ale po to właśnie prowadzę kampanię. Inni komentowali w sposób mniej wyraźny. Konsternacja panowała w Wilczym Szańcu na Jana Pawła. Oto pretendent Litwiński nie wchodzi do drugiej tury, a partyjny outsider Krzystek w drugiej turze wygrywa z każdym. Litwiński w zeszłym tygodniu próbował zrzucić odium przewidywanej porażki, mówiąc, że jest w stanie pokazać sondaże prezentujące jego dużo lepszą sytuację przedwyborczą. Mam wrażenie, że nerwy u kandydata PO i brak rezonu to rzeczywiste pokazanie zmartwienia spędzającego mu sen z powiek.

Potem, 18 września, w Dniu Sądu dla Krzystka, pojawił się sondaż „Rzepy”. I znów Krzystek na górze, długo, długo nic, potem Zaremba i Wijas, dopiero za nimi Litwiński. Sochański i Witt musieli się zmieścić w jednym worku z pozostałymi kandydatami. Konsternacja pełna. Nerwy wszędzie.

Cóż. Można się denerwować. Można próbować zaklinać rzeczywistość. Można tworzyć własną rzeczywistość. Próbę w tym zakresie podjęła radna Witt. Prowadzony przez jej „jedynkę” do Rady Miasta, wspomnianego już Artura Bilskiego „Szczecin Cafe” stworzył Złotą Siódemkę Szczecińskich Kobiet. Nie mam zamiaru szydzić z inteligencji czytelników tego bloga, dlatego nie zadam pytania, who is Number One. Lektura tekstu „Siedem wspaniałych” budzi we mnie wyjątkowo ciepłe emocje – jest bowiem odniesienie do „zamawianych sondaży”, zarazem redakcja podkreśla obiektywizm własnego zestawienia. Bezspornym jest przecież fakt, że zestawienie w promulgatorze kolegi politycznego Małgorzaty Jacyny – Witt, nadające jej Pierwsze Miejsce, jest bardziej obiektywne, niż zamawiane przez nieznane siły sondaże publikowane szeroko w niezwiązanych tak wyraźnie ze środowiskami politycznymi mediach. Pycha!

mandaryna
O mnie mandaryna

Warto czasem nazwać rzeczy ich imieniem. Przypomnieć to, co padło, i skonfrontować to z tym, co jest mówione dziś. Nie akceptuję kompromisów z głupotą. I pamiętam, że wybory, to wyłącznie walka o głosy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka