mandaryna mandaryna
831
BLOG

Czy cynizm ma granice?

mandaryna mandaryna Polityka Obserwuj notkę 5

Za mną rozmowy z ciekawymi ludźmi. O kampanii i tym, co się dzieje zwłaszcza w warstwie outdooru realizowanego przez PO. Kilka przemyśleń, z pozoru wariackich, ale ponieważ doświadczenie mówi mi, że w polityce najmniej prawdopodobne rozwiązania są najbardziej prawdopodobne, wnioski cały czas kołaczą mi się po głowie.

Platforma wydaje miliony na kampanie outdoorowe. W Szczecinie szacunkowo milion złotych już pękł, a pamiętajmy, że to tylko kampania Litwińskiego, na którą partia może w Szczecinie wydać nie więcej niż 210 000 PLN (zgodnie z limitami z ordynacji wyborczej). Powoli boję się otworzyć lodówkę, by nie wyskoczył z niej poseł, będący ojcem wszystkich szczecińskich sukcesów.

Ale nie o Litwie. Tym razem o Donaldzie. Premier Tusk mówi, byśmy nie uprawiali polityki, lecz budowali mosty, budowali szkoły, budowali Polskę. Oczywiście do powstrzymania się przed uprawianiem polityki nawołuje szef największej w Polsce partii politycznej. Na pierwszy rzut oka celem jest spozycjonowanie Donalda (!!!) i odrobinę PO jako tych, którzy mówią: „nie kłóćmy się”. W głowie pobrzmiewa mi jeszcze skryty przekaz manipulacyjny – nie ważne, czy na mnie zagłosujesz, ważne, byśmy budowali mosty. Czyli uwiarygadnia się jeszcze bardziej. Ale…

Jest drugi rzut oka. Badania wskazują, że Polacy mają powoli dość polityki. Krucjaty, krzyże, Smoleński, Palikoty i inne niezrozumiałe konflikty na górze, te między partiami, zniechęcają ich do partyjnego postrzegania ich codziennego świata. Co więcej, bombardowani są wszędobylskimi komunikatami partyjnymi. Pomysł czy głupota?

To zależy. Przekaz apartyjny po chwili refleksji kieruje adresata do kandydatów apartyjnych. Buduje takich kandydatów jak Szczurek, Krzystek, Dutkiewicz, Grobelny. Czy Tusk jako szef PO sobie strzela w stopę? Sobie nie. Platformie? Też nie. Platforma w skali kraju wybory wygra. Wygra Warszawę. Wygra sejmiki. Wygra rady miast. Nie spadnie ze swoich ponad 40 procent poparcia. Co to, to nie.

Duże miasta – z wyjątkiem Gdańska i Warszawy, obsadzone są przez apartyjnych kandydatów. W każdym z nich PO ma swoich kandydatów wskazanych przez struktury regionalne. I są miasta – Gdynia, Szczecin, Bydgoszcz, Poznań – gdzie na udry regionalne PO nie musiały iść. A w każdym z tych miast PO może przegrać. Zwłaszcza, że Tusk buduje apartyjność. Kto będzie winny porażkom baronów i ich struktur? Baronowie i struktury, które źle obsadziły kandydatów, źle prowadziły kampanie, nie potrafiły zapewnić zwycięstwa. Czy traci na tym Tusk?

Tusk na tym nie traci. On sam poparcie nadal ma w okolicach 50%. Tusk po wygranych w kraju wyborach samorządowych, ale przegranych w dużych miasta wyborach prezydenckich wzywa na dywan. I mówi: „Straciliśmy duże miasta. Dogadamy się z Grobelnym, Krzystkiem, Dombrowiczem, ale mogliśmy to zrobić przed wyborami albo wygrać wybory. Dziś jest drożej. Panie, panowie – krowy doić!”

I może niektóre z tych miast okupione potężnymi pieniędzmi zostaną zdobyte, ale na pewno nie wszystkie. Dutkiewicz wprowadzi na dodatek 7 radnych do sejmiku, inni wprowadzą swoich radnych do rad miast. I suma summarum struktury terenowe PO zostaną osłabione. Tuskowi w to graj. PO bez Tuska nie ma i teraz nie chcąc stracić więcej, premier skonsoliduje partię jeszcze bardziej wokół siebie. To samo, co Jarosław w PiS, ale dużo bardziej finezyjnie. Może nawet poczyści trochę nieswoje regiony.

Gra zatem idzie o wielką stawkę. Gawłowski musi wygrać. Litwiński w swej słabości musi wygrać. Nitras musi wygrać. Za wszelką cenę. A wiadomo, że przy rosnącym w Szczecinie Krzystku, który miał być na jednego strzała, a zaczyna być skomplikowanym przeciwnikiem, przy Sochańskim i Witt, którzy już dwukrotnie pokonali Litwę w debatach i organizowanych po nich „prawyborach”, ciśnienie w Wilczym Szańcu rośnie.

W skali kraju jest równie ciekawa – interesujące są pomruki pojawiające się to tu, to tam. Pewne uśpione niedźwiedzie powoli wybudzają się z letargu. Za półtora roku ze Strasbourga wraca Buzek. Inni też zaczynają mieć czyste sumienie i mogą z powrotem chcieć się pobawić. Tuskowi na tym nie zależy. Na pewno nie. Konsolidacja przy kosztach wewnętrznych, które nie są wcale wysokie. To trochę jak metoda rozwiązywania konfliktu poprzez jego eskalację. Przynam – chapeau bas.

mandaryna
O mnie mandaryna

Warto czasem nazwać rzeczy ich imieniem. Przypomnieć to, co padło, i skonfrontować to z tym, co jest mówione dziś. Nie akceptuję kompromisów z głupotą. I pamiętam, że wybory, to wyłącznie walka o głosy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka